a jeśli nawet były jakie braki, nikt ich nie zauważył, tak wszystko było swojsko, naturalnie, bez pretensyi.
Jeśli zaś dobrze bawili się widzowie, aktorzy bawili się jeszcze lepiej. Zapoznali się doskonale między sobą, i zaprzyjaźnili, przebaczając sobie drobne urazy.
Fredzio poznawszy się bliżej z kuzynkami Sewerki a szczególniej ze Stefkiem, który był chłopcem bardzo na swój wiek wykształconym, przekonał się, jak bardzo śmieszną rzeczą była niewiadomość literatury ojczystej i zaczął się jej szczerze wstydzić.
Z powodu teatru, zapanowała między trupą aktorów szczera serdeczność, a samo przedstawienie i dzień imienin pani Sławskiej z ust im nie schodził.
— Powiedzcież mi raz — przypomniała sobie Emilka, zwracając się do Sewerki i Anielki — jakie tajemnicze wiązanie ofiarowałyście pani Sławskiej.
— Ee! niema o czem mówić — odparła rumieniąc się Sewerka.
— Jakto? wy nie wiecie — spytała Lucia. — Nie widziałyście...
— Widziałyśmy tylko śliczne wasze dary.
— Zwyczajne rzeczy, które łatwo zrobić albo dostać w sklepie! One zdobyły się na coś zupełnie innego — zawołał Stefek.
— Cicho byłbyś.
— Mów! mów! — błagali Saniccy.
— Otóż powiem, bo to było bardzo ładne.
I pomimo oporu domowych panienek, opowiedział, co one przygotowały dla pani Sławskiej i ory-
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/162
Ta strona została skorygowana.