czy zasadniczych, które zwykle umiały na palcach ich rówieśnicy. Chcąc temu zaradzić jaknajprędzej, prosili pani Sławskiej i panny Julii, by dzieci ich mogły tymczasem uczyć się z Sewerką i Anielką, a przynajmniej przysłuchiwać ich lekcyom, bo zrozumieli, że niewiadomość rzeczy najpotrzebniejszych, była gorszącą i śmieszną,
Wspólne lekcye jednak były tylko marzeniem, bo mali Saniccy nie mieli odpowiedniego przygotowania, panna Julia przecież podjęła się na razie udzielać im osobno parę godzin lekcyi tygodniowo, a przytem dawać książki i wskazówki, ażeby mogły czemprędzej powetować czas stracony.
Przyjaźń zawiązana wśród tych wszystkich okoliczności wzrastała między dziećmi z Poborza i Zagajów, wzmacniała się ciągle a wszyscy wspominali sobie nieraz najdrobniejsze wypadki dni pierwszego poznania i wreszcie jakie wzajem na siebie uczynili wrażenie, a Fredzio i Emilka pamiętali przez całe życie, jak wiele zawdzięczali domowi pani Sławskiej.