Jagusia podniosła oczy, powiodła niemi po pokoju i zatrzymała na książkach, których pełno było na etażerkach i stołach.
— Co nie mam wiedzieć — bąknęła, wskazując je wyraźnie.
— Książka książce nie równa, poczekaj, pokażę ci jedną z obrazkami.
Sewerka przyniosła Historyę Świętą z pięknemi rycinami, przedstawiającemi arcydzieła znakomitych malarzy, ale te nie kolorowane nie zrobiły wrażenia żadnego na Jagusi. Przyzwyczaiła się widzieć jaskrawe obrazy Najświętszej Panny i Świętych, a piękności kompozycyi i czystości linii nie była w stanie ocenić.
— Pokaż jej chromolitografie — doradziła córce pani Sławska.
Ale Robinson Cruzoe, ulubiona książka Sewerki, z kolorowanemi rycinami, nie wiele większe zrobiła wrażenie. Jagusia nie była w stanie zdać sobie sprawy z różnicy barwy Robinsona i Piętaszka, ani z kształtów drzew odmiennych od tych, jakie znała, kaiman zdawał jej się jaszczurką, czarny wąż pijawką, i książka w ogóle nie budziła w niej zajęcia. Sewerka posadziła ją obok siebie przy stole, na którym paliła się lampa i próbowała tłómaczyć jej ryciny.
— Widzisz — mówiła — to historya żeglarza — który się dostał na bezludną wyspę.
Ale chociaż wyrazy były polskie, Jagusia patrzała tylko na panienkę swemi żywemi oczami, nie odpowiadając.
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/30
Ta strona została skorygowana.