Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/44

Ta strona została skorygowana.

— A Jagusia pierwszy raz jest w mieście. Jest więc w tem samem położeniu, w jakiem ty byłaś w obec rzeczy nieznanej, kiedy to oglądałaś się, czy niema wilków, a Jagusia wzięła cię za rękę i przyprowadziła do mnie. Śmiać się tu niema z czego.
— Prawda, mamo! — odpowiedziała dziewczynka i zastanawiać się zaczęła, jak różne są wiadomości ludzi, stosownie do tego, co widzą i co ich otacza, dla tego to Jagusia nie mogła nieraz zrozumieć wielu rzeczy, które jej mówiła, bo przechodziły one zupełnie zakres jej świadomości.
Jagusia tymczasem stanęła w oknie i tak się zapatrzyła na cały ruch uliczny, że nie była wstanie słyszeć co do niej mówiono.
— Jaka ona zabawna — śmiała się Sewerka.
— Wrażenie, jakie czynią na Jagusię rzeczy, dla niej zupełnie nowe, są dowodem jej inteligencyi. Zdaje sobie ona sprawę z zupełnej różnicy otoczenia, bo ją dostatecznie ogarnia, gdy tymczasem człowiek głupi, niczemu się nie dziwi.
— Mamo! ja tego dobrze nie rozumiem.
— Trudno ci to zrozumieć, bo starano się od maleńkości dać ci wyobrażenie o świecie i jego zjawiskach, ale wyobraź sobie np. żeś nigdy nie słyszała o morzu, okrętach i t. p. a znalazłaś się nagle na wielkim parowcu, płynącym wśród fal bezbrzeżnego oceanu. Czy nie byłabyś zdumioną? Pomyśl, że Jagusia urodziła się w Poborzu i nie była dalej jak w mieścinie, która nie wiele różni się od wioski.