Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/5

Ta strona została skorygowana.

— To musi być bardzo ciężko tak kopać?
Jagusia spuściła główkę, spojrzała na swoje spalone ręce i odparła z pewną dumą:
— Czasem, panienko, jak ziemia się zeschnie, ale po deszczu to tak jak masło.
Porównanie ziemi do masła rozśmieszyło Sewerkę. Niema przecież żadnego podobieństwa pomiędzy czarną rolą a tem ślicznem, żółtem masłem, którem jej chleb smarowano.
— Mamo — zawołała — ja bym chciała zobaczyć! Cóż, kiedy deszcz pada.
— O, już ustał, panieneczko — zawołała Jagusia.
— No, to idź włóż kalosze, pójdziemy z Jagusią.
— A ty, mamo?
— Ja mam grube buty i nie boję się błota.
— Sewerka wróciła niebawem ubrana do spaceru na czas dżdżysty i poszły. Deszcz rzeczywiście już nie padał. Jagusia wzięła swoją opałkę i motykę.
— Czy to ciężkie? — spytała Sewerka.
Zamiast odpowiedzi dziewczyna podrzuciła opałką.
— Z kartoflami to dopiero będzie ciężka, przecie muszę ugotować dla tatula, matuli, Zośki, Jantka i dla mnie też.
— A któż to Zośka i Jantek?
Jagusia zaczęła się śmiać, chociaż nie miała z czego, Sewerka nie mogła wiedzieć, że Jantek był jej starszym bratem a Zośka młodszą siostrą, ale Jagusia miała taką naturę, że śmiała się z byle czego,