Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/50

Ta strona została skorygowana.

Sewerka patrzała na matkę, a choć tego nie powiedziała, widać było w jej oczach wyraźnie, iż nie rozumie, co ona rozważała.
— Widzisz, biorąc Anielkę, biorę na siebie odpowiedzialność za jej przyszłość a przytem i koszt jej utrzymania.
— O mamo! przecież nam na to wystarczy.
— Moje dziecko, ty nie masz o takich rzeczach wyobrażenia. Nie wiesz, jakie są nasze interesy, jakie mam ciężary i zobowiązania. Pobórz na utrzymanie jednej osoby więcej z łatwością wystarczy, ale wydatki na dzieci zwiększają się z każdym rokiem, a ja muszę dać Anielce takie wykształcenie, by mogła sobie sama przyszłość zabezpieczyć. Z góry więc wiem, że z tego powodu będę musiała odmówić ci nie jednej kosztownej przyjemności.
— Mamo, ja nic nie będę chciała.
— Pamiętaj Sewerko, że ci to nieraz przypomnę.
Dziewczynka już teraz o niczem myśleć nie mogła, tylko o przyszłej towarzyszce. Codzień pytała, kiedy Anielka przyjedzie. Tymczasem pani Sławska miała ważne interesy i nie mogła domu opuścić, napisała więc do panny Julii, prosząc, ażeby pojechała po Anielkę i przywiozła ją z sobą do Poborza, posłała pieniądze na tę podróż i na sprawienie dziewczynce tego, co jej mogło być potrzebne. W domu zaś przygotowała wszystko na jej przyjęcie. Stolarzowi kazała zrobić dla niej takie same łóżeczko, szafkę, stolik do pisania, jak te co miała Sewerka, ażeby żadna różnica nie przypominała im, jak odmienne było ich po-