łożenie, wiedziała bowiem dobrze, że trzeba wielkiego starania, ażeby służący nie dali tego gorzko uczuć dzieciom przygarniętym w domu krewnych lub opiekunów. Chciała więc zawczasu postawić Anielkę na stopie zupełnej równości z własną córką.
Wreszcie panna Julia napisała, oznaczając dzień swego przyjazdu na wtorek wieczorem. List doszedł właśnie w wigilię dnia tego. Pani Sławska wydała zaraz rozkaz, by powóz i bryczka pod rzeczy pojechały na stacyę kolei.
Sewerka nie posiadała się z radości, krzyczała, biegała po całym domu, spotkała Jagusię i zaczęła wykręcać nią na wszystkie strony, wołając:
— Wiesz, wiesz! Anielka jutro przyjeżdża.
I rozgniewała się, ponieważ Jagusia dość obojętnie przyjęła tę wiadomość. Zdawało jej się, że to jutro nigdy nie nadejdzie. Nie dawała matce spokoju z zapytaniami. Gdzie Anielka będzie siedziała przy stole, co będzie jutro na kolacyę? Czy Anielka lubi to samo co ona, wreszcie o której godzinie i minucie przyjedzie?
Przez cały ten dzień i następny Sewerka nic nie robiła, tylko biegała z kąta w kąt, nie mogąc sobie miejsca znaleźć. Czytając głośno z matką, nic nie uważała, roboty nie była w stanie skończyć i z tego powodu dostała burę.
— Moja mamo — mówiła przepraszając — już ja to jutro zrobię, jak będzie Anielka.
Pani Sławska wzruszyła tylko ramionami.
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/51
Ta strona została skorygowana.