Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/63

Ta strona została skorygowana.

— Odgadnąć nie trudno. Jakże mi przykro, że moja córka nie posiada delikatności uczuć. Kto cię nie zna, mógłby pomyślić, że masz złe serce..
— Mamo! wiesz przecież, że tak nie jest — zawołała rozżalona Sewerka.
— To nie dość mieć serce, trzeba je umieć okazać, wejść w położenie każdego, nikomu nie zrobić przykrości, szczególniej też tym, którzy od nas zależą.
Sewerka słuchała matki uważnie, ale przekonaną nie była.
— Mnie zawsze sprawiało przyjemność, kiedy co dostałam, nie wchodziłam w to, czy to było coś więcej lub mniej ładnego.
— A od kogo dostawałaś zwykle podarunki?
— Od mamy, babci, wujostwa.
— Więc od najbliższych, od których nic upokorzyć nie może, do których udajesz się w każdej potrzebie, zwierzasz z każdem żądaniem! To zupełnie co innego.
— Nie rozumiem dobrze tej różnicy.
Sewerka byłaby rozumiała ją z łatwością ale nie chciała, uparła się i była zadąsana.
— A czy nie pamiętasz? — spytała pani Sławska — co dostałaś zeszłego roku na gwiazdkę od tej przyjaciółki babci, którą widziałaś po raz pierwszy.
— Przywiozła mi z zagranicy taką śliczną lalkę, jakiej nie było w całym Krakowie.
— Widzisz więc, że wybrała dla ciebie coś osobliwego.