Jagusia słuchała uważnie tego, co mówiła pani Sławska, uśmiechając się nieznacznie.
— Ty pewnie znasz te wszystkie rośliny, po których depcemy? — spytała ją panna Julia.
— Co nie mam znać — odparła rezolutnie. — Znają je wszyscy.
— A może my nie znamy, pokaż nam niektóre.
Jagusia zastanowiła się chwilę. Potem schyliła się, zerwała misternie powycinane listeczki, rosnące w kępach koło ścieżki i rzekła:
— Państwo przecież muszą wiedzieć, że ten chwast to krwawnik. Gospodyni zawsze każe go zrywać dla indycząt i siekać z kwaśnem mlekiem i twarogiem.
— A ta roślina taka wysoka z kolczastym wierzchem i ogromnemi liśćmi? — pytała ciekawie Sewerka.
— Ten chwast panienko, dyć to łopian.
I widać było, choć tego nie wypadało pokazywać, iż miała ochotę śmiać się z tych, co takich prostych rzeczy nie wiedzieli. Sewerka to spostrzegła i to ją ubodło. To też nie słuchała już, gdy pokazywała dalej rozmaite rośliny, opowiadając, jaki z nich użytek.
— Jaka ta Jagusia głupia — wyrzekła lekceważąco do Anielki, gdy obie znalazły się w zacisznym pokoju i usiadły na wygodnej kanapce, po całodziennem zmęczeniu.
— Jagusia? Dlaczego? — spytała Anielka — ona wydaje mi się przeciwnie sprytną dziewczyną.
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/72
Ta strona została skorygowana.