Zachęta ani przykład panny Julii nie podziałały, rodzeństwo milczało jak zaklęte.
— To ja powiem — zawołała Sewerka, która tę grę bardzo lubiła. Trudno znaleźć strofę zaczynającą się od A. A, zwykle odnosi się do czegoś poprzedniego, bez którego nie jest zrozumiałą, ale na B wierszy jest pełno. Ot...
Był sobie dziad i baba,
Bardzo starzy oboje,
Ona kaszląca słaba,
On skurczony we dwoje.
— Emilko, przypomnij sobie prędko wiersz zaczynający się od C.
— My nie umiemy wierszy — odezwał się wreszcie Fredzio.
— Szkoda — zawołała Sewerka. — Są wiersze takie śliczne. Mama albo panna Julia czytają nam co wieczór jaki piękny wyjątek lub cały utwór, którego z naszych poetów, a jak mi się co podoba, to się bardzo łatwo nauczę. Ale Anielka to ma taką pamięć, że nieraz może słowo w słowo powtórzyć, co przeczytała uważnie.
— Niektóre szansonetki francuskie to i my umiemy — pochwaliła się Emilka.
— Dla czegoż francuskie, albośmy to Francuzi — zawołała Sewerka?
Młodzi Saniccy spojrzeli po sobie zdziwieni widocznie jej słowami, ale nic nie odpowiedzieli.