która z nas ubrała się najgustowniej. A już ona to się na tem zna.
Panna Julia słuchała ze zdziwieniem tego opowiadania dziesięcioletniej dziewczynki i rzekła:
— Taka zabawa się u nas nie uda; pani Sławska niema żadnych strojów, któreby się do niej przydać mogły.
— Tak, pani Sławska jeszcze nosi żałobę — odparła Emilka — musi mieć przecież dawniejsze suknie, kapelusze, okrycia, tak długo była za granicą, pewnie tam sobie nakupowała ślicznych rzeczy.
— Zdaje mi się — mówiła dalej panna Julia, — że o tem nie pomyślała nawet. Trzeba żebyście sobie znaleźli coś innego, takie wizyty nie udadzą się w Poborzu.
— Pokażę wam piękną książkę, jaką mi mama kupiła, — zawołała Sewerka. „Królowa Niebios.” — Jakie tam śliczne ryciny.
I pobiegła do swego pokoju.
— My mamy całą „Bibliothèque rose” — odezwał się Fredzio. — Są tam bardzo zabawne historye. Panna Eglantine chwaliła je niezmiernie! Mama będąc w Warszawie, kupiła cały jej komplet.
Panna Julia nic nie odpowiedziała, wiedziała dobrze, że te powiastki francuskie są z wielu względów dla naszych dzieci nie odpowiednie, ale nie wypadało jej krytykować pani Sanickiej.
Sewerka powróciła z książką a Emilka i Fredzio oglądać ją zaczęli.
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/82
Ta strona została skorygowana.