Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/91

Ta strona została skorygowana.

zmieniają zdanie z byle jakiego powodu? Przyznaj, że zawróciły ci w głowie saneczki.
Sewerka płakała długo i serdecznie, aż wreszcie zawołała:
— Mamo, ja już wcale nie chcę widzieć ani Fredzia ani Emilki, ani ich saneczek.
— A to dla czego?
— Bo mama mówi, że mi to przewraca w głowie.
— A cóż warta taka głowa, w której byle co przewróci? W życiu spotykamy ludzi najrozmaitszych: dobrych, złych, mądrych, głupich, chytrych, przewrotnych, ażeby ich uniknąć schronićby się trzeba na bezludną wyspę. Trzeba więc koniecznie wyrobić sobie własne zdanie i nie być jak owa chorągiewka na dachu, która zmienia swój kierunek za każdym powiewem wiatru. Słowa takiego Fredzia na ciebie wpływać nie powinny.
— Prawda mamo. Wielka prawda. Już teraz zaręczam ci, że choćby mnie kto nie wiem jak przekonywał, nigdy w życiu zdania nie zmienię.
Sewerka mówiła to z takiem przejęciem, iż pani Sławska uśmiechnęła się.
— Moje dziecko, nie trzeba wpadać z jednej ostateczności w drugą. Zupełnie jest co innego ulegać każdemu wpływowi, a co innego, upierać się przy zdaniu raz powziętem, które może okazać się mylnem. Ludzie dawniej myśleli, że słońce obraca się około ziemi, a gdy Kopernik przekonał ich, że jest przeciwnie; czy mieli upierać się przy swojem zdaniu?
— Więc jakże to zrobić? — szepnęła Sewerka.