Strona:PL Walka o język polski w czasach Odrodzenia.djvu/011

Ta strona została uwierzytelniona.
2.


Spotkaliśmy w piętnastym wieku sterczące nad otoczenie dzieło Długosza, wykwit tej cywilizacji łacińskiej, która młode społeczeństwo polskie zamierzała wywieść ze stanu pierwotnego nieokrzesania na stopień kultury narodów zachodnich. Łacina wtedy panowała w szkołach, jej znajomość była znamieniem i warunkiem postępu w cywilizacji. Otóż dostępną ona była, mimo swej przewagi, tylko wyższym warstwom, wybrańszym umysłom, tym, którzy mogli marzyć o zajęciu wybitniejszych stanowisk w społeczeństwie. Masy oczywiście jej nie pożądały, ani też ona nie zwracała się do nich. Posiadły tę cywilizację i wiedzę tylko delicata ingenia epoki, o których Oleśnicki i Długosz wspominają. Większa zaś reszta społeczeństwa pozostała poza wpływem łacińskiej nauki. Toteż możemy być pewni, że w piętnastym wieku, mimo tak wybitnych pod względem kultury osobistości, jak Oleśnicki, popod szczytami narodu zalegała resztę społeczeństwa dosyć gęsta ciemnota. Znajomość łaciny w piętnastym wieku w Polsce nie była rozszerzoną, była raczej znamieniem uprzywilejowanych kół i ludzi.
Orzechowski Stanisław, ur. w r. 1513, mówił (w Rozmowie, dialog wtóry): »za dziada mego po łacinie umieć szlachcicowi sromota w Polsce było«. Kanclerz Szydłowiecki wymawiał się za Zygmunta Starego przed mistrzami krakowskimi, że słaby z niego łacinnik. Wogóle jednak w szesnastym wieku rzeczy te zmieniły się na lepsze, okazy takie, jak domorosły i niezbyt do gruntownych nauk ochotny Rej, który języka łacińskiego bardzo mało, albo nic nie umiał, należały odtąd wśród szlachty raczej do wyjątków. Ten sam Rej wszakże wspomina w Zwierzyńcu pewnego laika, co

nie umiał kęsa po łacinie,
jako ich dosyć roście, prawie jako świnie.