za nie, iż to jest polskie a nie łacińskie«. Inni ubierali tę swoją śmiałość w inne, nie mniej silne słowa. Kiedy biskup Andrzej Zebrzydowski w r. 1548 tłumaczył się z tego, iż do kogoś po polsku napisał, użył słów: Polonus scripsi Polona lingua et ad Polonum[1][2]. A podobne słowa występują odtąd w podobnych obronach innych autorów prawie jako formułka. Orzechowski, posławszy w r. 1564 swoją rozprawę Quincunx posłom koronnym do Warszawy, mówił w przedmowie do czytelnika: »A jeśliże chcesz wiedzieć, czemu polskim językiem pisarz Quincunxa swego pisał tobie, wiedz, iż przeto, iż on nie chce, aby go czytał Włoch, Niemiec, Francuz, Hiszpan; Polak Polakom pisał, co Polsce zdrowego być mienił«. — Górnicki we wstępie Drogi do zupełnej wolności odzywa się podobnie: Polak Polakom po polsku piszę... aby się co w pośrodek podało, podobnego do poratowania ojczyzny naszej«.
Walka o pryncypat łaciny różne w różnych dziedzinach przybierała kształty, którym z kolei się przyjrzymy. Ogólnie powiedzieć można, że proza broniła się silniej przed wtargnięciem narodowych języków; na polu poezji zato oba przeciwne obozy były bardziej ugodnie i pokojowo usposobione.
Więc przedewszystkiem nie chciano dopuścić polszczyzny do teologji i rozpraw religijnych; uważano, że to byłoby prawie profanacją. Teolodzy krakowscy stali na tem stanowisku: res sacras vernacula lingua imprimi debere negant[3], jak się wyraził magister Andrzej z Kobylina we wstępie do wydania Żołtarza Dawidowego. A przekonanie to dzieliło wielu innych; Hozjusz wątpił, żeby rzeczy teologiczne w narodowym języku wysłowić można, a wątpił (i wątpiono) nawet wtedy, kiedy od połowy wieku następujące po sobie z kolei przekłady Pisma świętego,