Strona:PL Walka o język polski w czasach Odrodzenia.djvu/034

Ta strona została uwierzytelniona.

polskim natrafiłby na nadzwyczajne trudności. Uprzedzenie przetrwało więc szesnaste stulecie, mimo że już dawno Kalwin w narodowym swym języku o teologji rozprawiał, mimo że n. p. Kromer w swoich Rozmowach ośmielił się do pisma tego »nieco greckich słów a polskich niezwyczajnych i też filozofji wtoczyć« (Rozmowa trzecia, w wyd. Łosia str. 173). Próżne też były biadania Górnickiego w Dworzaninie: »niewiem, czemu tak podle rozumiemy o swoim języku, jakoby łacińskich nauk w się wziąć nie mógł, co się mnie wielkie głupstwo zdaje«. Przesąd, że teologja, filozofja i nauka powinny po łacinie przemawiać, znaczy się po dziś dzień w niektórych objawach; z dawniejszych czasów przypomnieć warto Benedykta Spinozę, co w siedemnastym wieku system swój i pojęcia wyraził po łacinie, a dalej Leibnitza, który w swych dziełach często łacinie dawał pierwszeństwo. Zarówno uniwersytety, jak nawet szkoły średnie przechowały i hodowały przez długie wieki przeświadczenie, że dla nauki i nauczania jedynie stosownego słowa może dostarczyć łacina.

Ludzie nauki i wytwornego wykształcenia uważali ten język za jedynie godny w przemowie i księdze. Według średniowiecznego wyrażenia, język pospolity coram clericis saporem suavitatis non habet[1]. Dlatego dziwić nas może, ale zarazem nie zdziwi, pewien list Andrzeja Patrycego Nideckiego z r. 1564 do Hozjusza. Posyłał on wtedy Hozjuszowi z pewną nieśmiałością świeżo wydrukowanego Satyra Kochanowskiego i powiadał, że ośmielił się na tę przesyłkę, quoniam Illustriss. Dom. V... materna lingua conscriptos libros legere intellexi. Ze strony Hozjusza uchodziło to wyraźnie za rodzaj ustępstwa na korzyść mowy i literatury pospolitej. A jeżeli do wielkich osobistości prawie wyłącznie łacina znajdowała przystęp, to tem bardziej uchodziła ona za jedynie godną, aby rozbrzmiewać

  1. Przypis własny Wikiźródeł coram clericis... (łac.) — w oczach kleru nie ma smaku słodyczy.