tak dalece, że nikt nim nie zdoła trafnie i właściwie przemawiać, ktoby języka czeskiego nie był świadomym«[1]. — Wszakże czeskie piśmiennictwo w piętnastem stuleciu wyprzedziło nasze pod względem naukowym, a czeszczyzna nawet za Zygmunta Starego była w częstem u nas używaniu i uchodziła jeszcze w czasach Górnickiego za wykwintny, »pieszczony« język, którym się lubiano popisywać. Wszakże jeszcze Bartosz Paprocki wolał niektóre książki czeskim niż polskim pisać językiem[2]. Inni inaczej sobie radzili w trudnościach. Orzechowski myślał o »bułgarskich« pożyczkach. W Policji Królestwa Polskiego z r. 1566 odzywał się do czytelnika: »Przytem cię proszę, abyś się nie obrażał bułgarskiemi albo nowemi polskiemi słowy, jeśli kiedy na które w czytaniu przyjdziesz, których prze niedostatek języka polskiego w rzeczach tych, które polskim językiem nigdy przedtem w Polsce po polsku traktowane nie były, używać-em musiał. Wszak i w polszczyznę niemieckiemi i łacińskiemi słowy drugdy tego dokładamy, czego polskim językiem wyrazić nie możemy«. — Podobnie Budny w swym przekładzie Biblji oglądał się za prowincjonalizmami, nawet ruskiemi. — Łacina cisnęła się gęsto pod pióra[3]. I stąd powstał ten sposób pisania i mówienia mieszany, zwany dziś makaronicznym. W szesnastym wieku często się on pojawia, potem przez cały nieomal wiek siedemnasty grasuje.
Łacina więc zawsze pozostała przedmiotem wielkiego
- ↑ Por. ks. dr. Warmińskiego: Andrzej Samuel i Jan Seklucjan, Poznań 1906, str. 199.
- ↑ Mecherzyński, Historja języka łacińskiego w Polsce, 1833, strona 34.
- ↑ Podobnie działo się w szesnastym wieku we Francji; pisarze zasilali francuski swój język wyrażeniami gwarowemi, nowotworami, nawet pożyczkami z obcych zupełnie języków. Por. o tem znakomite dzieło Ferdynanda Brunot’a, Histoire de la langue française, 1906, II, 174.