Strona:PL Walter Scott - Czarny karzeł.djvu/125

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ  XIII.

W  zamku Elisława wielkie poczyniono przysposobienia na ten ważny dzień, w którym nietylko spodziewana była znakomitsza szlachta z okolic przychylna sprawie Jakobickiéj, ale nadto wielu niechętnych niższego stanu, którzy powabem nowości, nienawiścią przeciw Anglii, lub jedną z owych licznych przyczyn, które namiętności ludzi owych czasów zapalały, chętni byli do współudziału w niebezpieczném przedsięwzięciu. Mężów znaczenia i majątku nie było wielu, albowiem wszyscy prawie wielcy właściciele ziemscy byli oddaleni, a większa część mniejszéj szlachty i włościan, przywiązani do Prezbyteryanizmu, lubo niechętni połączeniu koron, nie mieli jednak zamiaru należyć do Jakobickiego spisku. Lecz było pomiędzy nimi kilku zamożnych panów, którzy już z wrodzonych zasad, już z religijnych powodów, albo li też dzieląc ambitne zamiary Elisława, plany jego wspierali; było daléj pomiędzy nimi kilku zagorzalców, którzy jak Mareschall pałali żądzą celowania w niebezpiecznym przedsięwzięciu, przez które przywrócić myśleli niepodległość kraju. Reszta sprzysiężnych była niskiego stopnia i skołatanego majątku, którzy teraz z tą samą skwapliwością byli gotowi podnieść bunt, z jaką późniéj roku 1715 powstali nagle pod Forsterem i Derwentwaterem, gdy cały prawie regiment pod dowództwem szlachcica pogranicznego Duglasa, złożony był z samych ochotników.
Przypominamy tu jedynie okoliczności tyczące się prowincyi, w któréj się rzecz dzieje, bo bezwątpienia partya Jakobitów w innych częściach Królestwa, składała się z daleko straszniejszych i więcéj wpływowych członków.