wę będę miał oczy przymknięte, gdyż na szczęście nie przyszło do żadnéj awantury.
— Otóż tak to wybornie, — odezwał się Halbert, — co było to było, a znowu jesteśmy przyjaciółmi jak dawniéj. Niech będę przeklęty, jeżeli mam dla kogo nienawiść, chyba jedynie dla tego niegodziwca Westburnflata. Dopiekłem mu jednak doskonale, popamięta mnie na całe życie, ale to tchórz i nikczemnik. Dostałem się do jego nory, zaledwie jednak na miecze trzy razy się z nim spróbowałem, skoczył w rów zamkowy i puścił się wpław jak dzika kaczka. Ptaszek to szpakami karmiony, rano do jednéj dziewczyny się zaleca, wieczorem znów do innéj, ale co się odwlecze to nie uciecze i jeżeli nie wyniesie się z kraju, czeka go nieochybnie postronek i szubienica.
W czasie tego powszechnego zamieszania, Izabela klęczała przy krewnym swym Edwardzie Manlej, bo tak Karła będziemy odtąd nazywać, wynurzając mu swą wdzięczność i prosząc o przebaczenie ojcu wszystkich win, jakich się względem niego dopuścił. Klęcząc obok nagrobku matki, do któréj posągu twarz jéj uderzające miała podobieństwo, trzymała rękę Karła, którą całując łzami rozczulenia oblewała. Karzeł stał nieporuszony, a spojrzenia ócz jego przesuwały się to po posągu, to po plączącéj dziewicy; wreszcie wyjął rękę z jéj objęć, aby otrzyć łzy z ócz mu się gwałtém wydobywające.
— Zdawało mi się, — rzekł, — że dość łez już wylałem, ale ronimy je od urodzenia, a źródło ich nie wysycha aż do ostatniéj chwili życia. Lecz duszo moja otrząś się ze słabości ubliżającéj twéj godności. Żegnam was wszystkie moje wspomnienia i pamiątki serca, żegnam ciebie dziewico, coś jest niejako żywém ich uosobieniem. Zamiarowi jaki postanowiłem wykonać, nie sprzeci-
Strona:PL Walter Scott - Czarny karzeł.djvu/174
Ta strona została przepisana.