Strona:PL Walter Scott - Czarny karzeł.djvu/176

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ  XVIII.

Nazajutrz Rateliff doręczył Izabeli list od ojca następującéj osnowy:
Kochane dziecię!
Nieprzewidziane okoliczności zmuszają mnie dla własnego bezpieczeństwa, wyjechać zagranicę i tam zabawić czas niejaki. Nie żądam abyś mi towarzyszyła, dogodniéj bowiem będzie i dla mnie i dla ciebie, jeżeli pozostaniesz w miejscu, w którem się obecnie znajdujesz. Nie będę się rozwodził nad okolicznościami i powodami wczorajszego przykrego wypadku, sądzę tylko, że mam słuszny powód żalić się nad obejściem ze mną sir Edwarda Manlej, który najbliższym jest twoim krewnym po matce. Że jednak zrobił cię dziedziczką swego całego mienia i postanowił bezzwłocznie wprowadzić w posiadanie większéj części dóbr swoich, przyjmuję tę ofiarę za zupełne wynagrodzenie krzywdy, jakiéj się względem mnie dopuścił. Wynikła ona widocznie z tego, że nie mógł dotąd zapomnić, iż twoja matka zamiast wypełnić życzenie rodziny zaślubienia go, mnie oddała pierwszeństwo wraz ze swoją ręką. Wypadek ten był aż nadto dostateczny do stargania jego rozumu, nigdy nie znajdującego się w należytym porządku, skutkiem czego, i mnie, jako mężowi najbliższéj jego krewnéj, dostały się przykre bardzo obowiązki opieki nad nim i jego majątkiem, aż do chwili, gdy uznany zostanie za zdolnego sam sobą we wszystkiem rozporządzać. Chwila ta wreszcie nadeszła, ale ci co o to starali się i zabiegów swoich dokonali, wkrótce przekonali się, że stosowniéj byłoby dla własnego jego dobra,