Strona:PL Walter Scott - Czarny karzeł.djvu/20

Ta strona została przepisana.

Na te słowa dzierżawca zaczął śmiać się do rozpuku i pokazał twarz pełną zadumienia. — Wełna to przyjacielu, wełna, dla któréj zowiemy je długiemi lub krótkiemi: sądzę, że gdybyśmy mierzyli ich grzbiety, krótkie owce byłyby najdłuższe: ale od wełny wszystko zależy, i ona to teraz popłaca.
— Na moje życie, Bartłomiéj mówi prawdę! Krótkie owce mało czynią intraty; ale ja nie mam czasu tu siedzieć i gadać: daj śniadanie gospodarzu, i zobacz czy nasze konie mają obrok; jam tu przybył w zamiarze ułożenia się z Chrystyanem Wilson o dawny dług: bogdajby nie przyszło do procesu!... Słuchaj panie sąsiedzie — mówił daléj obracając się do mego godnego i uczonego protektora — jeżeli jeszcze chcesz więcéj dowiedzieć się o krótkich i długich owcach, o saméj pierwszéj będę z powrotem; jeżeli zaś ciekawym jesteś posłuchać kilkunastu anegdot o Czarnym Karle i podobnéj hołocie, oto Bartłomiéj, ten się dokładnie na tém zna. — Gdy z Chrystyanem Wilson zgodnie się ułożę, kochanku! sprawię ci suty poczęstunek, a ja sam wszystko zapłacę.
Dzierżawca powrócił o godzinie oznaczonéj z Chrystyanem Wilson, interes bowiem został pomyślnie załatwionym bez potrzeby udawania się do sądów. Mój uczony i godny protektor nie omieszkał stawić się dla użycia obiecanych pokrzepień ciała i duszy (lubo jak wiadomo był w pierwszych bardzo umiarkowanym). — Towarzystwo do którego także gospodarza wezwano, bawiło się do późna w noc, i zaprawiało ucztę swoją rozmaitemi powieściami i piosneczkami; ostatnie zdarzenie które sobie przypominam, było, że uczony i godny protektor spadł z krzesła, właśnie gdy był przy ostatnich słowach swojéj prelekcyi o wstrzemięźliwości. — W ciągu zabaw nie przepomniano i o Czarnym Karle, a stary pastuch Bartłomiéj umiał