odpowiedział Karzeł szyderczo się śmiejąc, — i również niedorzecznie w swem obłąkaniu gadają! Widziałeś młodego żbika, którego ułaskawiono? Jakże się on wesoło bawi i mile pieści, ale zawierz mu tylko zwierzynę, jagnięta lub kurczęta twoje, a wrodzona dzikość natychmiast wybuchnie z przytajoną wściekłością.
— To zgodne jest z naturą zwierzęcia — odpowiedział Ernseliff, — ale co to ma za związek z Halbertem?
— To jego obraza, — odpowiedział pustelnik. — Teraz on potulny, spokojny, powściągliwy, bo mu brakuje sposobności zaspokojenia wrodzonych żądz. Lecz niech tylko trąba wojenna zagrzmi, niech tylko młody drapieżnik krew zwącha, aliści wyrówna w srogości najdzikszemu ze swych przodków, osiadłych na pograniczu, którzy chaty bezbronnego rolnika na pastwę płomieni oddali. Czyż możesz przeczyć, że on sam cię teraz podżega do krwawego pomszczenia się krzywdy w dzieciństwie doznanéj.
Ernseliff był zadrżał z przerażenia, pustelnik nie zdawał się spostrzegać tego i tak daléj mówił:
— Głos boju odezwie się, młody drapieżnik krew ssać będzie, a ja się uśmiechnę i powiem, oto moje dzieło!
Umilkł na chwilę, a potém dodał:
— Takie lekarstwa moje, a jedynym celem ich jest, ludzkie nędzy uwiecznić, i na téj puszczy odegrać rolę w wielkiéj tragedyi. Gdybyś leżał chorym na łóżku, dalibóg byłbym gotów podać ci puhar z trucizną.
— Bardzom ci jestém obowiązany, za tak ponętną nadzieję twéj pomocy, Elzendrze, zapewne zaniedbani użyć twój umiejętności trucia ludzi.
— Nie pocieszaj się nazbyt nadzieją, — odpowiedział Karzeł, — jakobym wbrew woli mógł uledz słabości miłosierdzia. Dla czegóż mam takiego nędzarza, który jakby
Strona:PL Walter Scott - Czarny karzeł.djvu/50
Ta strona została przepisana.