Strona:PL Washington Irving - Z podróży po stepach Ameryki.djvu/10

Ta strona została przepisana.

szy nadzwyczaj wesołych, oddających się swobodnym zabawom. Strzelali, szli z sobą w zapasy, prześcigali się, grając w barry. Najwięcej było młodych ludzi, będących po raz pierwszy na takiej wycieczce, pełnych siły, swobody, nadziei. Nic bardziej nie rozochaca, nie nie rozpala serca i wyobraźni młodzieńczej nad to życie w lasach, wśród majestatycznych odludni, obfitujących w różną zwierzynę a nie skąpych w przygody. Posyłamy młodzieńców naszych do Europy, gdzie niewieścieją i psują swe jędrne natury zbytkiem i miękkością; lepiej by było wyprawiać ich częściej w te stepy, zkądby przynieśli więcej hartu, swobody, skłonności bardziej męzkie i niezawisłe a odpowiedniejsze obyczajowi, wynikającemu z naszych ustaw politycznych. Reszta towarzyszy poważniejsza, złożona z doktora, kapitana i kilku wyższych oficerów, siedząc do koła ogniska, rozprawiała o o planach dalszej wycieczki. Zamierzaliśmy przeprawić się przez rzekę Arkansas u jej ujścia do rzeki Czerwonej, potem przebyć prastary las, sławny Cross-timber, ujęty ramionami tych dwu strumieni, a potem przerzucić się w stronę południową stepów. Beatte, myśliwy doświadczony i tych okolic świadomy, utrzymywał, że idąc brzegami strumienia, dochodzi się do pagórka, na którym duże kamienie warstwami złożone, mają być dawnemi znakami, postawionemi przez Ossagów, w miejscu przeprawy.
— W takim razie, zawołał z dziką radością kapitan, przeprawimy się za dwa dni przez strumień Arkansas, a w okolicach Pawnii zatrzeszczą kości bawołów! Ta myśl zelektryzowała wszystkich. Wtem usłyszeliśmy wśród ciszy strzał niedaleki. — To strzał starego Ryana, rzekł kapitał, jestem pewny, że położył głuszca lub sarnę. Niemylił się, za chwilę pojawił się w zaroślach stary weteran, wlokąc zabitą sarnę przy pomocy jednego z towarzyszy. Okolica przepełniona była zwierzyną, i tabor nasz obficie nią zaopatrzony, zdał się ucztą bajeczną, gdyż zrąbano więcej niż dwadzieścia drzew pszczelnych, zatem niezbywało na najwytworniejszych przysmakach. Było tam suto, co się zowie, wszyscy byli sobie radzi i nikt nie myślał o tem, by co schować na jutro. Kuchnia była po myśliwsku urządzona. Mięsiwa zawieszone były nad ogniem na trzech spojonych kijach,