zostaliśmy w miejscu śledząc z zajęciem ze wzgórku jogo gwałtowne manewra. Z razu wśliznął się w gaj krzaczysty i niepostrzeżony podszedł czujność rumaków, w tej chwili jednak spostrzegło go stado i pierzchło błyskawicznym tumanem. Śledziliśmy go w dalekiej oddali, ścigającego za końmi, rysującego się w pędzie galopa na odległym horyzoncie. Podobny do korsarza uganiającego się za umykającym statkiem po morzu, pędził naprzód grzbietem leciuchnego wzgórza, następnie przez głęboką dolinę, potem znowu falą małego wzniesienia, dotykając już prawie jednego z uchodzących koni. Raptem znalazł się tuż naprzeciw niego, i usiłował go schwytać, wtedy obaj znikli nam z oczu okryci cieniem sąsiedniego pagórka. W istocie mówił nam potem, że udało mu się zarzucić pierścień swego arkana na konia przepysznej dzielności, ale ten wyrwał mu się unosząc arkan na sobie.
Czekając jego powrotu dostrzegliśmy dwa bawoły schodzące z bujnej wyżyny ku strumieniowi obrosłemu gajom, upowitemu w puchy majowej zieloności. Młody hrabia i ja dostaliśmy się cichaczem aż do gęstwiny gajowej. Ujrzały nas o trzy lub czterysta kroków, i natychmiast górzystą równią pomknęły do odwrotu.
Szybko puściliśmy się w pogoń. Olbrzymia budowa głowy i karku utrudnia im drogę pod górę, ale ułatwia z góry. Mieliśmy więc przewagę, ale niełatwo było zmusić konie do zbliżenia się, sam bowiem wiatr bawoła napełniał je przerażeniem. Hrabia z dubeltówki dał dwa razy ognia kulą i chybił. Wtedy woły w przeciwnym puściły się kierunku zbiegając bardzo szybko. Ponieważ rozdzieliły się w ucieczce, my też rozdzieliliśmy się w pogoni, i każdy popędził za swoim zbiegiem.
Miałem parę wybornych pistoletów pożyczonych w Fort Gibson, które służyły w niejednej wyprawie. Najstosowniejsza to broń na bawoła, do którego trzeba strzelać blisko i w pędzie. Dzielność konia odpowiadała mojej ochocie, jednak, ile razy znalazłem się na równi z bawołem, koń kładąc uszy po sobie okazywał znaki łatwego do pojęcia przerażenia. Pomiędzy zwierzętami pustyni, bawoł ścigany w pędzie ma w istocie kształt naj-
Strona:PL Washington Irving - Z podróży po stepach Ameryki.djvu/2
Ta strona została przepisana.