jednak, ze względu na Mr Bradshawa, który nie władał tym językiem, wrócono do niemieckiego.
Amerykanin skierował rozmowę na wymierające ludy Nowego Świata i tragizm ich zatraty. Na wezwanie Ewy, opowiedział jedno ze swych przeżyć u Indjan, szczepu Navajów.
Szczep ten najdłużej opierał się chrystjanizmowi i związanym z tem usiłowaniom cywilizacyjnym. By ich okiełznać, zabronił rząd istniejącego od całych tysiącleci tańca Yabe-Chi, który stanowił najuroczystszy obrzęd religijny. Przysłano komisarza dla wykonania rozkazu, a towarzyszył mu Mr Bradshaw. Poruszony błaganiem wodzów, zezwolił na to, by taniec wykonanym został po raz ostatni.
O północy, przy blaskach ogni obozowych i drzewnych pochodni, wystąpili ubrani i pomalowani jaskrawo śpiewacy i tancerze. Pieśni opiewały dzieje trzech bohaterów, którzy popadli w niewolę wrogiego szczepu i zostali oswobodzeni przez boga Ya. Bóg ten wyuczył ich jeździć na piorunie. Uciekli do jaskini niedźwiedzia grisli, a stamtąd do krainy królowej motyli. Tańce wyobrażały naocznie te wszystkie przygody. Skały rozbrzmiewały pieśniami, potworni tancerze oblani purpurą ogni dochodzili w pląsach do wyrazu rozpaczy. Tymczasem nadciągnął huragan. Nastąpiło oberwanie chmury, w ciągu kwadransa wyschłe łożyska strumieni przybrały postać rozhukanych rzek, ognie pogasły, znachorzy modlili się wzniósłszy ramiona, a śpiewacy i tancerze, pewni że bóg gniewa się, iż przystali na rezygnację ze świętego tańca, pod wpływem dzikiej rozpaczy, umierali dobrowolnie w szalejących falach, które znosiły ich zwłoki w doliny.
Mr Bradshaw umilkł, a Ewa rzekła:
Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/131
Ta strona została przepisana.