Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/139

Ta strona została przepisana.

wo złotą torbeczkę. Była w kostjumie podróżnym i miała wyraz znużenia w twarzy.
— Co można jeszcze uczynić dla zapobieżenia szaleństwom? — zaczai Lorm.
— Nic! — odrzekła lodowato. — Jeśli postawiony przez pana warunek był tylko środkiem odstraszenia i wypierasz go się pan tchórzliwie w chwili spełnienia, to omyliłam się, rzecz prosta i nic tu po mnie. Proszę, racz mnie pan nie pocieszać dobrotliwemi słowami, gdyż rzecz wzięłam całkiem serjo.
— Ostro to brzmi, pani Judyto, gorzko i zbyt porywczo! — rzekł ze spokojną ironją. — Jestem człek bywały, obstarni i zbyt dużo przeżyłem, by z zapałem studenta witać najcudniejszą nawet niespodziankę ze strony kobiety. Pomówmyż po przyjacielsku o tem coś pani uczyniła i racz wstrzymać się z wyrokiem o mojem zachowaniu.
Judyta zawiadomiła ojca, że może dysponować rentą roczną, jaką jej wyznaczył, gdyż postanowiła rozwieść się z Feliksem Imhoffem i wyjść za człowieka, który stanowczo zażądał, by się wyrzekła majątku. Jednocześnie, kazała sporządzić notarjalną deklarację. Miała ją przy sobie, chcąc pokazać Lormowi przed wysianiem do ojca. Opowiedziała to wszystko spokojnie.
W chwili jej odjazdu, nie wiedział Feliks nic o postanowieniu. Wręczyła tylko służącemu list doń skierowany.
— Rozprawy, w tego rodzaju sytuacji — powiedziała — podawanie powodów człowiekowi, którego się porzuca, to wszystko głupstwa. Równie mądrem byłoby cofanie wskazówek zegara, w celu przywrócenia minionej godziny. Starczy, że wie gdzie jestem i co zamierzam. Zresztą, nie jest to dlań żadną ważną