Elles sont près des anges,
Au fond du ciel bleu,
Ou elles chantant les louanges
De ta Mère de Dieu.
Szarpnęło mnie to za serce i nienawidziłam cię przez minutę. Ileż uczucia płynie z serca człowieczego, a niema dlań naczynia.
Wstała nagle.
— Jest to Fjedor Szilagin! — rzekła z rozbłysłemi oczyma.
Krystjan podszedł do okna.
— Deszcz pada! — zauważył.
Ewa wyszła z pokoju, nucąc półgłosem: — Ou sont nos amoureuses? Elles sont ou tombeau...
Wieczorem zeszli na wybrzeże.
— Widziałam pannę Gamaleję, — opowiadała Ewa — przedstawił mi ją Fjedor Szilagin. To jego kochanka, Tatarka, piękna jak żmija, a dziwna, jak nieznane krajobrazy, o których się marzy. Zmierzyła mnie spojrzeniem i stoczyłyśmy walkę. Rozmowa miała za treść Marję Baskirczew i jej pamiętnik. Ona twierdziła, że istoty tego rodzaju, należy dusić zaraz po urodzeniu. Widzę atoli, drogi mój, że nie wiesz wcale kim była Marja Baskirczew. Była to jedna z owych kobiet, które przychodzą na świat o sto lat za wcześnie i zamarzają, jak kwiaty w lutym.
Krystjan milczał, dumając o twarzach zmarłych rybaków, widzianych ubiegłej nocy.
— Panna Gamaleja przywiozła mi z Londynu pozdrowienie W. Księcia, — zakończyła Ewa, — który tu zjedzie na tydzień.
Krystjan milczał dalej. Dwanaście kobiet i dziewiętnaścioro dzieci otaczało zwłoki rybaków. Wszystko to, ubogo odziane, tonęło w zamrozie żałoby.