Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/161

Ta strona została przepisana.

wspomnieć bodaj przedtem o rozwodzie Judyty i jej małżeństwie z Lormem, bowiem Crammon wiedział o tem i był klasycznym świadkiem.
Nie wiedziała od czego zacząć, a Crammon na złość nie przychodził jej z pomocą.
— Czemuż stanąłeś pan w hotelu? — spytała. — Wahnschaffeburg ma pewne prawa do pana i nieładnie, że nas pan omijasz.
— Zostaw, łaskawa pani, swobodę staremu włóczędze! — odpowiedział. — Poza tem przykroby mi było opuszczać ten zaczarowany pałac już po dwudziestu czterech godzinach.
Pani Richberta chrupała biszkopt.
— Wszystko lepsze, niż hotel! — zauważyła. — To smętne miejsce pobytu, a wrażenie owo wzrasta wraz z jego luksusem. Zresztą nawet nie wypada mieszkać, tak drzwi w drzwi z byle kim, nieprawdaż. Poza tem różne szmery. Zresztą dziś wszystko wypada, taka już moda!
Westchnęła, a sądząc, że pierwsze lody przełamane, rzekła z wysiłkiem, tonem głuchym, jednostajnym:
— Co sądzisz pan o Judycie. Pożałowania godny obłęd. Samo już małżeństwo z Imhoffem nie była to sprawa first class i nigdy mi się nie podobała. Ale to? Nie śmiem patrzeć znajomym w oczy. Zachodziła, odnośnie do tej dziewczyny obawa, że pretensje jej i aspiracje nie znajdą wędzidła. I oto nagle rzuca się w ramiona komedjanta. W dodatku do wszystkiego złego, jeszcze to zrzeczenie się majątku! Rzecz niepojęta! W tem tkwi coś niesamowitego, panie Crammon. Czy ona sobie uświadamia co znaczy żyć z ograniczonej tak, lub owak gaży? Rzecz niepojęta!
— Proszę się uspokoić, łaskawa pani! — rzekł Cram-