— dodał Randolf — czemuż atoli mówisz pan o nim tak znacząco? Czemże wyróżnia się z pośród podobnych sobie, poza ceną. Żaliż miał niezwykłe losy?
— O tak, — odparł dr. Leonard — zaprawdę niezwykłe. Znam przypadkowo szczegóły, bowiem jako zamiłowany mineralog zajmuję się także czasem klejnotami.
— Opowiadajże pan! — zawołali młodzi oficerowie.
— Nabywca Ignifera dowiódłby, zaiste, wielkiej odwagi! — zaczął dr. Leonard. — Pierwszą jego posiadaczką była, jak to jest dowiedzione, pani de Montespan, zaraz potem odtrącona przez króla. Potem przeszedł w posiadanie Marji Antoniny. Ważył wówczas dziewięćdziesiąt pięć karatów. Czasu rewolucji skradziony, ukazał się dopiero w pięćdziesiąt lat później, rozłupany i ważył jeszcze tylko sześćdziesiąt karatów. Nabył go Anglik, Tomasz Horst, który skończył samobójstwem. Spadkobiercy sprzedali go do Ameryki, pewna nosząca go dama Mrs Melnecorst została podczas balu uduszona przez szaleńca. Potem kupił Ignifera książę Aleksander Czernyszew, zawiózł do Rosji i podarował, kochance swej, śpiewaczce. Zastrzelił ją w biały dzień, na ulicy drugi kochanek, książę zaś padł od kuli nihilisty. Kamień dostał się potem do Paryża, a sułtan Abdul Hamid kazał go kupić dla faworytki swojej. Została ona otruta, zaś los sułtana znany jest. Po rewolucji tureckiej powędrował Ignifer z powrotem na Zachód i znowu na Wschód, gdyż nabywca jego, niejaki Tavernier pojechał do Indji. Stracił życie podczas rozbicia okrętu pod Singapore. Długo myślano, że djament zginął wraz z nim. Rzecz się miała atoli inaczej. Klejnot zdeponowano w jednym z banków kalkuckich. Teraz wrócił znów do Europy i był na sprzedaż.
Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/18
Ta strona została skorygowana.