— Szanowny Panie! Postanowiłem zwinąć stajnię. Konie należy dostawić na aukcję, lub sprzedać pojedynczo miłośnikom, co by mi było, oczywiście milsze. Baronowi Deidinger z Deidingshausen podobały się swego czasu „Kolumb“ i „Loreley“. Proszę się dowiedzieć. „Admirabla“ i „Strzałę“ możnaby zaoferować księciu Pless, lub panu Slratlimannowi. „Excelsior“ po lordzie Denisie Lay powinien być odstawiony do Baden-Baden, gdzie znajdzie pomieszczenie w stajni hrabiego Treuberga. Nie chciałbym go zostawiać samego w Waldleiningen.
Zamknąwszy listy, odetchnął z ulgą, zadzwonił i oddał służącemu do dalszego załatwienia. Służący skierował się już ku drzwiom, gdy go przywołał powtórnie.
— Wilhelmie! — rzekł. — Muszę wam, niestety wypowiedzieć miejsce. Odtąd sam sobie radził będę.
Wilhelm nie mógł uwierzyć uszom własnym. Służył już od lal trzech i był bardzo do Krystjana przywiązany.
— Tak być, niestety, musi! — powtórzył Krystjan, spojrzał ponad głowę lokaja i uśmiechnął się zupełnie podobnie jak Amadeusz, kiedy przed lustrem wpinał w krawat szpilkę z perlą.
Crammon utrzymywał, że Amadeusz zaleca się do Joanny Schontag, ona zaś biła go rękawiczką.
— Gratuluję pani zdobyczy, mój skrzaciku! — przekomarzał się. — Wziąć wilkołaka na łańcuch, to sztuka nielada. Radziłbym jeszcze kaganiec... Nieprawdaż, drogi Krystjanie i ty jesteś za kagańcem?
— Czy ja wiem? — odparł. — Chyba w razie, jeśliby przeszkadzał mówić. Wielu mówi stanowczo za dużo.