Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/223

Ta strona została przepisana.

Koledzy dostrzegli to i usunęli się, obserwując podejrzliwie. Niebawem wydarzyło się coś, co mnie zmusiło do ostatecznej decyzji.
Jeden z kolegów rotmistrz v. Otto zaręczony z córką prezydenta sądu, musiał, mimo oznaczonego już dnia zaślubin wyjechać na południe, gdyż zasłabł nagle. W jakiś miesiąc po jego wyjeździe wypadła rocznica urodzin cesarza, a pośród zaproszonych dam znalazła się także narzeczona nieobecnego.
Wszyscyśmy byli tego wieczora rozswawoleni, a do najbardziej rozradowanych zaliczał się przyjaciel mój Jerzy Mattershausen, mianowany właśnie porucznikiem, człowiek spokojny zazwyczaj, rzeźki i sympatyczny.
Sąsiadka jego u stołu, narzeczona Ottona, uległa także tej wesołości i pozwoliła się nocą odprowadzić do domu. Matershausen poprosił o całusa, gdy zaś odmówiła, chciał użyć przemocy. Panienka przemówiła doń poważnie, on zorjentował się, przeprosił serdecznie, a pod samą bramą domu przyrzekła mu, nie wspominać o tem zgoła.
Gdy jednak wrócił narzeczony, uczuła wyrzuty sumienia i zwierzyła mu się z tego co zaszło. Nastąpiło wyzwanie na bardzo ciężkich warunkach, bo o dziesięć kroków, pistolety o lufach karabinowych, pół minuty czasu na celowanie i strzelanie, naprzemian, aż do niezdolności jednego z przeciwników.
Byłem sekundantem Matershausena. Otto, jako obrażony i wyzywający, miał pierwszy strzał. Widziałem, że mierzy starannie w głowę przeciwnika. Kula przeszła koło ucha. Maltersonowi nabój wypalił. Uznano to za strzał i podano świeże pistolety. Otto wymierzył