Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/224

Ta strona została przepisana.

tym razem w środek ciała i trafił Matershausena w serce, śmierć nastąpiła niezwłocznie.
Zbyt ciężka to, przyznasz, kara za młodzieńczy wybryk, czy lekkomyślność. Ja to odczułem jako zbrodnię dokonaną na młodym człowieku i to na żądanie kopalnej i skamieniałej kasty. W dwa dni później wyjawiłem bez ogródek swój pogląd. Wszyscy się zdumieli. Spytano mnie, czy w takim wypadku nie wyzywałbym. Odpowiedziałem, że człowiek rozsądny umie rozróżniać co jest ważne, a co bagatela. Jeśli nawet przeczulone sumienie narzeczonej domagało się spowiedzi, to rzeczą narzeczonego było wyjaśnić jej, że to głupstwo i zapomnieć.
Oburzano się na to, potrząsano głowami, ja zaś chcąc sobie ulżyć oświadczyłem, że na miejscu Mattershausena, byłbym odmówił, przyjmując na siebie całe odium.
— Czy także odium tchórzostwa? — spytał siedzący u stołu kasynowego Otto.
— W tym razie, tak! — odparłem.
— W takim razie, — powiedział — dziwię się, że pan znajdujesz się w towarzystwie oficerów Jego Cesarskiej Mości!
Padły kości, zostałem wyzwany, postanowiłem atoli wytrwać konsekwentnie do końca. Zgłosili się u mnie dwaj koledzy na sekundantów, gdy zaś odmówiłem, myśląc żem oszalał, odeszli spiesznie.
Nastąpiło, co musiało nastąpić, skwitowałem ze służby, zachowując wzamian szacunek dla samego siebie. Ale wierzaj mi, w pojęciu tem jest dużo fantazji, przekonałem się, że niema dla mnie miejsca w ojczyźnie. Czynię tedy, co muszę.
Krystjan wysłuchał opowiadania, nie drgnąwszy na-