kiego Iwana Beckera, na podstawie samych tylko pogłosek, byłoby okrucieństwem równem temu, o jakie się pan sam obwiniasz.
Wiguniewski dobył z kieszeni list, obejrzał się przezornie, rozpostarł papier i rzekł:
— To pisze on z Nizzy do jednego z przyjaciół, który jest także moim przyjacielem. Tedy wątpliwości niema, sądzę? — jął czytać zcicha i tłumaczył słowa rosyjskie na francuskie, często utykając. — Nie jestem już tym co dawniej. Przypuszczenia nasze i pogłoski są słuszne. Oznajmij to wszystkim, którzy mi zaufali pod pewnymi warunkami i żywili nadzieje co do mej osoby. Rozczarowałem was, a sam zostałem rozczarowany przez złudę. W mojem położeniu łatwiej jest stanąć na szafocie i dać życie, niźli złożyć szczere wyznanie ii zgotować ból zawodu tym, którzy oddali mi swe serce i wiarę. Chętnie przyjąłbym śmierć dla idei, którym już poświęciłem spokój duszy, majątek, młodość i wolność. Skoro atoli ideje te rozpoznałem jako błędne i szkodliwe nie mogę ni przez godzinę podtrzymywać ich. Nie boję się waszych oskarżeń i wzgardy, kroczę bowiem za swem wnętrznem światłem i wnętrznym Bogiem. Trzy są prawdy, które mi przyświecały w nawrocie na drogę nową, a więc: grzechem jest opierać się, grzechem jest namawiać do oporu, grzechem jest przelewać ludzką krew. Wiem, co mnie czeka, wiem jak samotnym zostanę i na jakie zostanę narażony prześladowania. Ale gotów jestem. Czyńcie co musicie, ja także, co muszę, uczynię.
Po długiej pauzie rzekła Ewa:
— To on, to jego głos, to dzwon, którego dźwięk budzi. Wierzę mu, wierzę w niego!
Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/290
Ta strona została przepisana.