Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/38

Ta strona została przepisana.

w swe wirujące kręgi interesów Krystjana, stworzonego do wywczasu, zabawy, uciechy i piękna.
— Zostawiłeś mu dotąd swobodę, — rzekła — czekajże tedy i patrz co będzie dalej. Nie wszyscy muszą się pocić. Ruchliwość i interesy to rzeczy nie apetyczne zgoła. Urodziłam ci dwu synów, jednego dla ciebie, a dla siebie drugiego. Żądaj od swego co ci się podoba, on zaś niech czyni co może. O swoim chcę tylko myśleć i cieszyć się, że istnieje. Martwi mnie to tylko, że Krystjan, od czasu swej podróży do Anglji, coraz to bardziej odsuwa się od nas, a także jak słyszałam od wszystkich przyjaciół swoich. Mam nadzieję, że jest to drobiazg. Może tkwi w tem kobieta, a takie rzeczy mijają rychło. Nie zwykł robić w tych sprawach tragedji. Mówienie męczy mnie, Albrechcie. Jeśli masz jeszcze jakieś argumenty, to odłóż je, proszę na raz inny.
Obróciła głowę i zamknęła znużone powieki. Albrecht Wahnschaffe wstał, ucałował dłoń żony, w ten sam co przed rozmową sposób i odszedł.
Słowa żony, że urodziła dwu synów, jednego dla niego, drugiego dla siebie rozgoryczyły go na żonę, którą zawsze uważał za coś nietykalnego i wyższego. I na cóż to wszystko stworzyłem? Takie sobie zadawał pytanie, idąc wolnym krokiem przez wspaniałe komnaty.
Trudno mu było zbliżyć się do Krystjana, trudniej niż do ministra, czy otoczonego wielbicielami przybysza. Nie mógł się zdecydować, czy ma prosić, czy rozkazywać. Nie był pewny swego autorytetu, a mniej jeszcze przyjacielskiego porozumienia. Kiedy atoli udał się do Würzburga do siedziby rodowej, dla wypoczynku i rozrywki, posłał do Krystjana list z prośbą o rozmowę.