Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/49

Ta strona została przepisana.

Nigdy przedtem, prócz matki, nie widziałem płaczącej kobiety. Przemilczę to com czuł. Inaczej pewnie postąpiłbym i miałbym inne wrażenia, gdybym się był wychowywał z siostrą. Adelina była pierwszą kobietą, z którą stanąłem oko w oko.
W kilka dni później, spytała, czy mam nadzieję z synów jej uczynić ludzi wedle myśli mojej. Rozważyła wszystko com jej przedstawił i doszła do przekonania, że tak dalej być nie może. Odpowiedziałem, że jeszcze nie wszystko przepadło, ona zaś prosiła, bym ratował co się da, nie chcąc mi zaś przeszkadzać w działaniu postanowiła wyjechać na kilka miesięcy. Trzeciego dnia wyjechała istotnie bez pożegnania, a tylko z Drezna napisała do nich.
Przeniosłem się z wychowańcami do pałacyku myśliwskiego w lesie, o dwie godziny drogi od Halbertsrody. Stanowił on część posiadłości Ribbecków i Adelina przeznaczyła mi go na schronisko. Urządziłem się tam i wziąłem chłopców w ryzy. Przedsięwzięcie swe uznałem za próbę siły serca i rozumu. Chybiłem może, oślepiony długim pobytem w ciemni, pod lodową skorupą, a może uwiodła mnie owa siekiera. Często drżałem wspominając słowa: — Czemuż ciągle zmieniasz drogę swoją? Zaprawdę, oszuka cię Egipcjanin, jak cię już oszukał Asyryjczyk.
Gotował dla nas stary, głuchy służący, a przysmaczki znikły zupełnie ze stołu. Chłopcy musieli modlić się, raz w tygodniu pościć, spać na twardem łożu i wstawać o piątej rano. Złamałem ich upór, używając rozmaitych sposobów, zwalczyłem tępe lenistwo, pożądliwość i chytrostki. Nie było mowy o zabawie, dzień miał porządek żelazny, a nie cofałem się przed najsurowszymi środkami. Biłem ich za najlżejszym uporem, hara-