— Czy mogę już odejść, ojcze? — spytał Krystjan.
Albrecht Wahnschaffe skinął głową, a Krystjan
skłonił się i wyszedł.
Na drugi dzień wyjechał do Christiansruh.
W bocznej ulicy, najbardziej ożywionej części Buenos Aires stał dom rodziny Gunderamów. Kupili go rodzice Gotfryda Gunderama, przybywszy do Argentyny w połowie XIX wieku. Kosztował nie wiele, ale rozwój miasta zwiększył ogromnie wartość jego. Gotfryd Gunderam otrzymywał ponętne propozycje, nietylko od osób prywatnych, ale także od gminy, która chciała rozlatujący się dom zburzyć i wystawić olbrzymi, nowożytny hotel.
Ale Gotfryd Gunderam opierał się wszelakim pokusom, powtarzając:
— Nie wypuszczę z rąk domu, w którym zakończyła życia matka moja! Nie oddam go obcym, aż do ostatniego tchu.
Upór ten nie był przejawem miłości synowskiej, ale zabobonu, głuszącego samą nawet żądzę pieniędzy. Obawiał się, że matka wstanie z grobu i weźmie straszliwą pomstę za to, że sprzedał osiedle rodzinne i dał je zburzyć. Był przekonany, że od tego zawisło bogactwo, pomyślne zbiory i długie życie. Do domu tego nie wpuszczano niepowołanych, a synowie i krewni zwali go szyderczo Eskurialem. Gotfryd nie zważał na te kpiny i nawykł z czasem zwać zupełnie serjo swój dom Eskurialem.
Niedługo przed wyjazdem do Niemiec, wydarł Stefan podpitemu ojcu przyrzeczenie, iż dostanie Eskurial, gdy się ożeni. Wróciwszy z Letycją, był pewny swego.