Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/67

Ta strona została przepisana.

i wróciła do wsi uboga, chora, ale zdecydowana zarabiać na chleb powszedni bez względu na trud i wynagrodzenie.
Ale nikt jej przyjąć nie chciał. Rodzice zmarli, krewnych nie miała, toteż siała się ciężarem dla gminy i dawano jej to wyraźnie do poznania. Pewnej niedzieli zgromił ja proboszcz z kazalnicy. Nie wymienił wprawdzie nazwiska, ale piorunował na życie rozwiązłe, na bagno grzechu, oraz przedstawiał, jak to gniew Pański wyraźnie przejawia w oczach wszystkich członków parafji. Napiętnowana i rzucona na łup wzgardy publicznej, postanowiła położyć kres życiu swemu.
Kmieć Borsche, wracając pewnego wieczoru z gospody, ujarzł[1] leżącą w strasznych drgawkach na gościńcu kobietę. Była to Walpurga, wszetecznica miejska, jak ją zwano we wsi. Wokół nie dojrzał nigdzie człowieka, wziął ją tedy na szerokie bary i zaniósł do swego osiedla. Wyznała zaraz, że naskrobawszy fosforu z zapałek połknęła to. Kmieć dał jej mleka, dziewczyna przyszła do siebie i nie wypędzono jej już.
Czasem była w stanie zawlec się w pole i pracować, czasem znowu legała gdzieś w kątku bezsilna zupełnie. Wszyscy parobcy uważali ciało jej za rzecz bezpańską, żaden opór nie zdał się na nic. Zmiana nastąpiła dopiero po interwencji gospodarza domu. Miała zaledwo dwadzieścia trzy lat, a mimo choroby, oraz przebytej nędzy, wyglądała świetnie. Policzki jej pokrywały zawsze rumieńce, a oczy lśniły rzeźwo. Toteż, ile razy nie poszła do roboty, napastowały ją inne dziewki czeladne, zwąc oszustką.

Dwa tygodnie temu odbyłem wycieczkę do Nettersheimu i zaszedłem do Borschów. Przyjęli mnie życzliwie, jako przyszłego kapłana. Rozmowa skiero-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – ujrzał.