Iwana Beckera i podarła zaraz, a w końcu narzuciwszy płaszcz wyszła, mimo nawalnego deszczu na terasę hotelu.
Maidanow ponowił wizytę, a Ewa dała mu do poznania, we właściwym punkcie rozmowy, że nadzieje jego są złudzeniem. Spojrzał leniwo, z pod oka i zdecydował się na uśmiech. Wargi mu zadrżały, a potem skonało wszystko w bezbarwnej brodzie. Zmarszczone czoło, zdawało się mówić: — Cóż to za głupota!
Nagle wytrzeszczył oczy. Wyglądał niesamowicie. Ewa wyciągnęła szyję wyczekując co nastąpi, a palce jej rąk rozwarły się.
On zaś rzekł:
— Ma pani rączki tak piękne, jak żadna ze znanych mi kobiet. Na ich widok zbiera ochota wziąć je w swe dłonie.
W trzy godziny potem opuściła Trouville wraz z Zuzanną i Mr. Labourdemontem. Pojechała do Brukseli, gdzie przebywał Iwan Becker.
Becker mieszkał w opuszczonym domu podmiejskim, pośród zdziczałego ogrodu. Przyjął ją w wielkim jak sala pokoju, gdzie panował bezład. Na stole płonęły dwie świece.
Wychudł bardzo i po przywitaniu Ewy chodził dalej niespokojnie z kąta w kąt.
Z pewnym pośpiechem jęła opowiadać o bliskich swych występach gościnnych w Rosji, pytając, czy ma dla niej jakie zlecenia.
Zaprzeczył.
— Był u mnie Wielki Książę! — powiedziała, spozierając nań z ciekawością.