Strona:PL Waszyński Adam Mickiewicz.pdf/26

Ta strona została przepisana.

ligii“, — to przekonanie dojrzało w nim tymczasem i ustaliło się w nim w prawdę niezbitą i leży na dnie tylu a tylu orzeczeń „Księg Pielgrzymstwa“ mianowicie tych, w których narody obce swojemu narodowi przeciwstawia:
„Zaprawdę powiadam wam, iż cała Europa musi nauczyć się od Was, kogo nazwać mądrym. (IV).
„Pamiętajcie, że jesteście wpośród cudzoziemców, jako trzoda wśród wilków i jako obóz w kraju nieprzyjacielskim. (X).
„Nie wszyscy jesteście równie dobrzy, ale gorszy z was lepszy jest niż dobry cudzoziemiec, bo każdy z was ma ducha poświęcenia się. (X).
„Jesteście w ziemi cudzej, śród bezprawia XVI.
„Jesteście wśród cudzoziemców, jako Apostołowie wśród bałwochwalców XVIII.
To przekonanie musiało naturalnym biegiem myśli i uczucia wywołać wyidealizowanie narodu polskiego z jednej, a zasądzenie i potępienie innych narodów z drugiej strony. Tem się tłumaczą bezwzględne i niesprawiedliwe sądy, których się twórca „Ksiąg“ dopuścił i które ściągają na niego ciężkie zarzuty krytyków, a które przecież mimo całą ich bezwględność tak łatwo zrozumieć i wytłomaczyć właśnie tą silną wiarą w prawdę przekonań, które głosił.[1]
Kładąc tak stanowczy nacisk na znaczenie wiary i miłości, tych głównych cnót chrześciańskich, stanął Mickiewicz z góry na stanowisku chrześciańskiem i kościoła, a stanowisko to swoje jeszcze kilkakroć w Księgach Pielgrzymstwa zaznaczał:[2]
„Albowiem cywilizacja, prawdziwie godna człowieka musi być chrześciańska.
„A ojca (to jest kościół chrześciański) słuchać trzeba (V).

„Zaprawdę powiadam wam: nie wy macie się uczyć cywiliza-

  1. Jednym z najczęstszych zarzutów jest ten, że M. chwalił zbytnio emigracją i przyznawał jej cnoty, których nie miała. Bez wątpienia, na pochwały te emigranci wszyscy nie zasługiwali, ale pytamy, czy M. gromjąc i karząc tę „różną drobną szuję“ byłby tem na nich wpłynął i zrobił z nich zacnych ludzi? M. pisząc księgi patrzał na emigracją jako na „duszę narodu Polskiego“, jako na „Braci — Wiarę — Żołnierzy“, którzy spełnić mają missją dziejową. Tacy pp. Czyńscy, Pułascy i tutti quanti ginęli mu w takich chwilach z oczu; może ich nie znał jeszcze wcale, a jeżeli znał to świadczy to jedynie o wysokim ducha jego nastroju, że tak zupełnie o nich zapomniał i wszystkich pielgrzymów chciał uczyć „kochać i umrzeć za prawdę“ i do wszystkich się odezwał nie tylko: „Zasiewajcie więc miłość ojczyzny i ducha poświęcenia się“ ale sądząc, że już go posiedli, i w te słowa: „Gorszy z was lepszy jest, niż dobry cudzoziemiec, bo każdy z was ma ducha poświęcenia się.“ — Jest to w każdym razie pięknym i wzniosłym rysem jego charakteru, że i później, kiedy poznał tych „całych łajdaków“ najcięźszym zarzutem, jaki im publicznie uczynił, jest ten, że kłamią w dobrej wierze i w czystych zamiarach; we wstępie do Pana Tadeusza zaś uniewinniał ich i z tego, że utraciwszy rozum w mękach długich, plwają na siebie i żrą jedni drugich.“
  2. O „nadziei“ jako trzeciej cnocie chrześciańskiej także nie zapomniał: „A wy będziecie wzbudzeni z grobu, boście wierzący, kochający i nadzieję mający.“ (II). Szerzej jednakże nad nadzieją się nie rozwodził, znaczyła ona u niego mniejwięcej to samo co wiara, wiara w zmartwychwstanie Polski i dla tego osobno jej nie uwzględniał.