Strona:PL Waszynski Dzierżawa i najem u społeczeństw starożytnych.pdf/30

Ta strona została przepisana.

Niewątpliwie czy przy budowie domu, czy okrętu przedsiębiorca dostarczał architekcie wszystek potrzebny materyał i siły robocze, a architekt wnosił w przedsiębiorstwo ze swej wrony zawodowe doświadczenie i zdolność. Szacunek, jaki snać Babilończyk miał dla umiejętności wyzwolonej a wyróżniającej się tak wysoko wśród nich rozwiniętą i cenioną nauką matematyczną, objawiał się tu w tem, że budowniczego płacono nie jak pospolitego najmitę lub rzemieślnika, lecz za podjęty trud, za natężenie zdolności dawano mu — podarunek.
Ale im większy był szacunek, którym zawód budowniczego otaczano, tem większa ciążyła na nim odpowiedzialność za popełnione w zawodzie błędy, niedbałość, które stała się przyczyną dalszego nieszczęścia. Na wszystkie tego rodzaju przewinienia prawo (kodeks § 229–233) postanawia kary na zasadzie ścisłego talionu, bezwzględnego odwetu. Jeżeli wskutek złej budowy dom się zawali i zabije właściciela, budowniczy własnem życiem zapłaci, za śmierć syna przedsiębiorcy da odwet śmiercią własnego syna, za niewolnika odda własnego niewolnika; za wszystkie materyalne straty odpowie własnem mieniem. Te przepisy stosują się jednakże tylko do budowniczego domów; budowniczy okrętów zobowiązany był jedynie do pokrycia materyalnych strat, ale też kodeks (§ 235) uwzględnia tylko materyalne szkody, jakie niedbalstwo jego sprowadzić może. O utracie życia spowodowanej przez wadliwe zbudowanie okrętu kodeks — nie wiadomo właściwie czemu — wogóle nie wspomina.

Wymienione powyżej zawody, właściwiej przedstawicieli ich zna już kodeks Hammurabiego. Objąłem je wszystkie rozdziałem o kontrakcie o dzieło, bo nie ulega wątpliwości, że każdorazowy stosunek dwóch stron. t. j. zamawiającego z jednej a biegłego w zawodzie swym pracownika z drugiej strony, powstawał zawsze zasadzie wyraźnej umowy; na zamówienie dopiero ten lub ów podejmował się pracy, podejmował się dokonać potrzebnego dzieła. O ile wiem, nie znaleziono, a przynajmniej nie wydano dotąd spisanego kontraktu, którego treścią byłoby wyraźne zamówienie tego lub owego dzieła. Jeżeli tak jest, jeżeli istotnie kontraktu o zamówione dzieło dotychczas nie znaleziono (wypowiadam to z pewnem zastrzeżeniem), sadzę, że tłomaczyć by to należało nie przypadkiem, który bądź co bądź w dużej części przy kopaniach i poszukiwaniach wynikami kieruje, ale rzeczową przyczyną, że przy zamawianiu dzieła umowy pisemnie nie sporządzano, lecz zadowalano się ustną ugodą, może zawartą w obecności świadków. Byłby może to wyjątek odbiegający od zasady spisywania umowy, ale wyjątek ten dałby się wytłomaczyć w sposób dość prosty; najpierw tem, że umowa