Strona:PL We mgle (Negri) 03.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.



...Podniosła kołnierz palta, pod którego szczelnem spowiciem zarysowywały się wężowo-gibkie kształty pięknego ciała, wtuliła szyję i podbródek w puchy futrzanego boa, ręce wsunęła w ciepłe wnętrze mufki i, z głową opuszczoną, wyszła w mgłę uliczną.
Tak gęste, tak ścisłe były jej opary, że można było nieledwie nożem je krajać. Wdzierały się w otwory ust i nozdrzy, zapierały dech, dławiły. Ulice i domy ginęły, rozpłynięte w nieuchwytnej masie, osnuwających je, siwych kłębów. Atmosfera snu, snu ponurego, pełnego zasadzek niebezpiecznych.
Trzeba było torować sobie drogę, jak żeglarz pruje fale, rozpychając siłę żywiołu. Tu i owdzie przesuwały się pojazdy, krok za krokiem, jako cienie niewyraźne, bezkształtne, pobrzękujące jeno słabo uprzężą końską. Gęsta, miękka osłona wyściełała każdą szczczelinę, tłumiła odgłosy, maską zakrywała twarze.
To właśnie uszczęśliwiało Rajmundę. Szła krokiem pewnym, lekkim, znała tak dobrze codzienną