Sądzę, że to jest Charybda, w którą każdy wpada jak się wydostaje ze Scylli religijnego obłędu... Usiądźmy tu pod tym bukiem. Wiatr ciepły owiewa góry. Chciałbym być teraz młodą dryjadą i kołysać się przez całą długą noc tam na górze w lesie pomiędzy najwyższymi wierzchołkami drzew...
Melchjorze, odepnij kamizelkę!
Ha — jakże mi wiatr podwiewa ubranie.
Ściemnia się tak, że własnej ręki przed oczami nie widać. — Czy sądzisz Melchjorze, że wstydliwość u człowieka jest także tylko produktem wychowania?
Myślałem o tem właśnie dopiero wczoraj. W każdym razie zdaje mi się być głęboko zakorzenioną w ludzkiej naturze. Pomyśl, gdybyś miał się zupełnie rozebrać w oczach twego najlepszego przyjaciela. Nie zrobisz tego, chyba że i on uczyni to samo. — Jestto zresztą także mniej lub więcej kwestja mody.