Strona:PL Wedekind - Przebudzenie się wiosny.djvu/043

Ta strona została uwierzytelniona.

chcę wracać. Zdaje się, że zmyliłam drogę. Czy możesz mi powiedzieć, która godzina?

MELCHJOR.

Tylko co minęło wpół do czwartej. — O której cię oczekują?

WENDLA.

Myślałam, że jest już później. Leżałam chwilę nad strumykiem na mchu i śniłam. Czas zeszedł mi tak szybko, obawiałam się, że już wkrótce nadejdzie wieczór.

MELCHJOR.

Jeżeli jeszcze cię nie oczekują, odpocznijmy trochę. Tam pod dębem jest moje ulubione miejsce. Opieram głowę o pień drzewa i przez gałęzie wpatruję się w niebo, to mnie hypnotyzuje. Ziemia rozgrzana słońcem, jest jeszcze ciepła. Już od kilku tygodni chciałem cię o coś spytać, Wendlo.

WENDLA.

Ale przed piątą muszę być w domu.

MELCHJOR.

Pójdziemy potem razem. Wezmę koszyk, wybierzemy krótszą drogę i w dziesięć minut będziemy na moście! — Jak się tak leży, z głową opartą na ręku, przychodzą najdziwaczniejsze myśli...