Strona:PL Wedekind - Przebudzenie się wiosny.djvu/046

Ta strona została uwierzytelniona.
WENDLA.

O dla ciebie, byłoby to napewno największą radością!

MELCHJOR.

I za cóż skąpiec będzie potępionym! Napiszę o tem traktat i przeszlę go panu pastorowi Kahlbauchowi. To jego wina! Co on nam plecie o poświęceniu! — Jeżeli nie będzie mógł mi odpowiedzieć, nie pójdę więcej na naukę i nie przystąpię do konfirmacji.

WENDLA.

Pocóż tak zasmucać twych dobrych rodziców. Przystąp do konfirmacji, głowy ci przecież nie urwą. Gdyby nie nasze okropne białe suknie i wasze długie spodnie, byłoby to nawet wzruszające.

MELCHJOR.

Nie ma żadnego poświęcenia! Nie ma żadnego zaparcia się siebie! — Widzę ludzi dobrych, którym radość sprawiają ich uczynki — patrzę na ciebie, Wendlo Bergman, jak potrząsasz lokami i uśmiechasz się i ciężko mi na duszy — — — O czem śniłaś, Wendlo, kiedy leżałaś na mchu nad strumykiem?