Liście szemrzą bezustannie. Jakbym słyszał opowiadanie nieboszczki babuni o „królowej bez głowy“. Była to cudnie piękna królowa, piękna, jak słońce, najpiękniejsza z dziewcząt w kraju. — Tylko, niestety, przyszła na świat bez głowy. Nie mogła ani jeść, ani pić, nic nie widziała, nie mogła się śmiać, ani całować. Ze swoim dworem porozumiewała się gestami swojej małej, miękkiej rączki. Drobnemi nóżkami wydawała wojnę lub wyroki śmierci. Pewnego razu pokonał ją król, który miał przypadkowo dwie głowy. Te dwie głowy przez cały rok koty ze sobą darły, i tak się przytem kłóciły, że nikomu nie dawały przyjść do słowa. Nadworny czarodziej odjął mniejszą z tych głów i przyprawił ją królowej. I, o dziwo, pasowała znakomicie. Potem król ożenił się z królową i nie darli z sobą kotów, ale całowali się w czoło i w policzki i w usta i żyli szczęśliwie długie, długie lata... Przeklęta głupota. Od wakacji myślę ciągle o bezgłowej królewnie. Kiedy mówię z ładną dziewczyną, widzę ją bez głowy — i sam się sobie wydaję bezgłową królewną... Może mi jeszcze kiedy nową głowę przyprawią.
Strona:PL Wedekind - Przebudzenie się wiosny.djvu/054
Ta strona została uwierzytelniona.
MAURYCY.