Ta strona została uwierzytelniona.
(Pani Gabor wchodzi z gorącą herbatą, którą stawia na stole przed Maurycym i Melchiorem)
PANI GABOR.
Pijcie, dzieci, niech wam będzie na zdrowie. Dobry wieczór, panie Stiefel, co pan porabia?
MAURYCY.
Dziękuję pani. — Podsłuchuję szmeru drzew tam na dole.
PANI GABOR.
Ale pan nie dobrze wygląda. Czy się pan źle czuje?
MAURYCY.
To nic nie znaczy. Ostatniemi czasy kładłem się spać bardzo późno.
MELCHJOR.
Wystaw sobie, mamo, on pracuje po całych nocach.
PANI GABOR.
Tego nie powinien pan robić, panie Stiefel. Powinien się pan oszczędzać. Trzeba myśleć o swojem zdrowiu. Szkoła panu zdrowia nie wróci. W pańskim wieku więcej znaczy spacer na świeżem powietrzu, aniżeli poprawny styl.