Strona:PL Wedekind - Przebudzenie się wiosny.djvu/056

Ta strona została uwierzytelniona.
MAURYCY.

Słusznie pani mówi. Będę używał spacerów. Na spacerze można się także uczyć. Że ja też sam na tę myśl nie wpadłem! — Piśmienne zadania muszę jednak w domu odrabiać.

MELCHJOR.

Piśmienne zadania odrobisz zemną, będzie nam obu łatwiej. Wiesz przecie, mamo, że Max von Trenk chorował na nerwową gorączkę! — Dziś w południe przyszedł Jaś Rilow wprost od jego łóżka do rektora Zonensticha, aby go zawiadomić, że Trenk przed chwilą w jego obecności zakończył życie. — „Tak?“ powiada Zonenstich, „czy nie masz dwóch godzin odsiedzić jeszcze z zeszłego tygodnia? — Oto kartka do pedla. Trzeba raz zakończyć tę sprawę. Cała klasa weźmie udział w pogrzebie.“

PANI GABOR.

Co tam masz za książkę Melchjorze?

MELCHJOR.

To Faust Goethego.

PANI GABOR.

Czyś ją już przeczytał?