Ta strona została uwierzytelniona.
WENDLA.
O, dlaczego nie możesz mateczko! — Tu klękam u twoich nóg i kładę ci głowę na kolanach. Nakryjesz mi głowę fartuszkiem i będziesz opowiadać, jakbyś była samiutka jedna w pokoju. Ja nie drgnę; nie krzyknę, chcę cierpliwie wysłuchać wszystkiego.
PANI BERGMAN.
Bóg świadkiem, Wendlo, że to nie moja wina! Bóg zna moje serce! — Chodź w imię Boże! — Chcę ci powiedzieć dziewczyno, jakeś na ten świat przyszła. — A więc słuchaj Wendlo...
WENDLA.
(pod jej fartuchem)
Słucham!
PANI BERGMAN.
(z ekstazą)
— Ale to nie uchodzi dziecko! — Nie mogę brać na siebie takiej odpowiedzialności. Zasługuję, aby mnie wtrącono do więzienia — aby mi ciebie zabrano...
WENDLA.
(pod fartuchem)
Odważnie, matko!