Widzę przyszłość szarą, pełną chmur — jeszcze tego brakowałoby, abym i ciebie stracił.
Ja go już więcej nie ujrzę, już go więcej nie ujrzę. On nie znosi pospolitości. On nie zniesie brudu. On złamie przymus, straszny przykład ma przed oczami!
A jeśli go ujrzę — Boże, Boże — to wiośniane, radosne serce — jego śmiech wesoły, wszystko, wszystko, — jego dziecinne zdecydowanie do walki za piękno i dobro — o, ta zorza poranna jasna i czysta, którą pielęgnowałam w jego duszy jak moje najwyższe dobro... Mnie ukarz jeśli złe wymaga pokuty. Mnie ukarz. Moją jest wina. Ale zdejm twą straszliwą rękę z dziecka.
On popełnił występek.
On nie popełnił występku.
On popełnił występek. — — Dałbym wszystko za to aby ci tego oszczędzić. — Dziś zrana przyszła do mnie kobieta, z tym