Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/105

Ta strona została przepisana.

— Teraz więc może być już wewnątrz domu — zauważył pierwszy woźnica.
— Niema go w kuchni — odparł bufetowy. — Są tam tylko dwie kobiety, a zresztą pokłułem każdy cal kuchni tym oto szpikulcem. Służące utrzymują, że nie mógł jeszcze wejść.
— Czyście zamknęli drzwi? — spytał pierwszy woźnica|bɾ — Już teraz nie wiem, co robić — rzekł bufetowy.
Brodaty mężczyzna opuścił rewolwer. W chwili, gdy to uczynił, klapa, prowadząca za kontuar, zamknęła się z trzaskiem, rygiel zgrzytnął, a drzwi do sali rozwarły się. Słyszeli, że Marvel pisnął, jak schwytany zajączek i natychmiast rzucili mu się na pomoc. Rewolwer brodacza wypalił, lustro w sali, trafione kulą, rozleciało się na drobne kawałki.
Gdy bufetowy wszedł do sali, zobaczył Marvela dziwnie pokurczonego i opierającego się o drzwi, prowadzące do kuchni w podwórzu. Bufetowy wahał się, co czynić, tymczasem drzwi rozwarły się a Marvela wlokło coś do kuchni. Rozległ się wrzask i brzęk szyb. Marvel, z głową w dół zwróconą, cofając się wstecz upornie, był gwałtownie popychany ku drzwiom kuchni, a tygle już się odsuwały.
Policyant, który usiłował minąć bufetowego, wpadł w towarzystwie jednego z woźniców, chwycił za rękę niewidzialnego ramienia, które trzymało Marvela za kołnierz, lecz w tej chwili otrzymał uderzenie w twarz i potoczył się wstecz. Drzwi się otworzyły, a Marvel