Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/131

Ta strona została przepisana.

Dokonanie czegoś podobnego znaczyłoby to samo, co przewyższenie wszelkiej magii. Odrazu zrozumiałem, jakie niewidzialność mogłaby mieć znaczenie dla człowieka. Tajemniczość, władza, wolność. Nie widziałem wówczas żadnych stron ujemnych. Pomyśl sobie tylko! Oto ja, lichy, biedny bakałarz, uczący głupców w szkole prowincyonalnej, mogłem nagle zostać... znakomitością! Pytam cię, Kempie, czy ty... Każdy, powiadam, cisnąłby się na to badanie. Pracowałem wytrwale trzy lata, a ze szczytu każdej trudności, przeze mnie pokonanej, roztaczał się widok innej, jeszcze większej. Występowały niekończące się drobiazgi. Czasami ogarniała mnie rozpacz! Tymczasem profesor, ten prowincyonalny profesor, nieustannie szpiegował mnie. — Kiedyż nareszcie przystąpisz pan do ogłoszenia swojej pracy? — brzmiało jego wieczne pytanie. A tu na drodze stawały mi zajęcia chlebodajne i ograniczone środki. Męczyłem się przez trzy lata. A po trzech latach tajemnicy i trosk, spostrzegłem, że niepodobna było rzeczy wykończyć... całkiem niepodobna.
— Jakto? — spytał Kemp.
— Pieniądze... — odparł Człowiek Niewidzialny i zaczął znowu wyglądać przez okno.
Nagle odwrócił się.
— Ograbiłem staruszka... ograbiłem mego ojca. A ponieważ pieniądze nie były jego własnością, przez to odebrał sobie życie.